Aktualności
Wpływ historycznej produkcji węgla drzewnego na szatę leśną Borów Dolnośląskich i możliwość turystycznego wykorzystania śladów po węglarzach.
Wpływ historycznej produkcji węgla drzewnego na szatę leśną Borów Dolnośląskich i możliwość turystycznego wykorzystania śladów po węglarzach.
Wpływ historycznej produkcji węgla drzewnego na szatę leśną Borów Dolnośląskich i możliwość turystycznego wykorzystania śladów po węglarzach.
Wojciech Mazur
Produkcja węgla drzewnego to od kilku dekad zarzucona w Polsce gałąź użytkowania lasu. W kraju znana głównie z Bieszczad. Na Dolnym Śląsku po II Wojnie Światowej nie produkowano węgla drzewnego. Albrecht Milnik w książce pt.: „Kraj jak liść dębu” wspomina, że w Puszczy Zgorzeleckiej udokumentowana produkcja węgla drzewny odbywała się jeszcze w 1860 roku. Do jego produkcji oraz produktów ubocznych, paku węglowego, smoły drzewnej, karboliny, metanolu i ocet drzewnego służyło 10 retort.
Węgiel drzewny nieomal do początku XX wieku był niezwykle istotnym materiałem niezbędnym w hutnictwie, przemyśle zbrojeniowym wykorzystywanym do produkcji prochu, farmaceutycznym, chemicznym oraz opałem bogatych gospodarstwach domowych. Ilość węgla historycznie zużywana na obszarze Dolnego Śląska jest nieznana. Z literatury dotyczącej XVIII i XIX wiecznego hutnictwa żelaza (Crick, 2015) wynika, że do wyprodukowania 1 tony surówki należało zużyć od 6,3 do 14 m3 węgla drzewnego, z kolei do produkcji takiej ilości węgla trzeba było zużyć od 24 do 54 m3 drewna co wymagało wycięcia od 1 do 1,5 ha lasu w wieku 16 – 18 lat, nazywanych lasami żelaznymi. Lasy te znajdowały się w otoczeniu hut i tak je prowadzono by w cyklu 16 -18 letnim zapewniały ciągłą produkcję węgla drzewnego wymaganą do rocznej wydajności huty. By utrzymać ten nieprzerwany cykl rozpoczęto planowe odnawianie uprzednio wyciętych lasów. Niektóre źródła w lasach żelaznych upatrują początek planowej gospodarki leśnej. Historycznie węgiel drzewny wypalany był w tzw. mielerzach – stosach drewna przykrywanych ziemią i darnią. Miejsca po nich widoczne są wyraźnie na numerycznych modelach terenu obrazujących powierzchnię Borów Dolnośląskich. Ich nagromadzenie oraz jednolity stan zachowania ww. obrazów skłania do hipotezy, że ślady te pochodzą z okresu XIX i początku XX wieku (fot.3.19.1).
Fot. 1. Fragment numerycznego modelu terenu z obszaru Borów Dolnośląskich, Nadleśnictwa Przemków (Internet 4).
Na potrzeby opracowania dokonano pomiarów poszczególnych mielerzy i wynika z nich, że miały średnicę od ok. 9 m do ok. 21m co sugeruje, że najprawdopodobniej były wznoszone w dość dużych odstępach czasu przez różne ekipy węglarzy. Jak wszyscy rzemieślnicy również oni mieli swoje warsztatowe przyzwyczajenia. Ponadto na mierzonej powierzchni nie wystarczyłoby drewna do ułożenia jednorazowo wszystkich mielerzy widocznych na zobrazowaniu. Wyliczono, że do ich ułożenia należało wykorzystać od 6758 do 78060 m3 drewna to przeciętnie od 236,62 do 275,2 m3/ha. Obecnie 20 letnie lasy sosnowe w Borach Dolnośląskich mają zasobność 55 do 65 m3 (PUL). By pokryć zapotrzebowanie ww. mielerzy w drewno należałoby 5 krotnie wyciąć 20 letni las. Oczywiście istnieje też możliwość, że drzewostany te były użytkowane w bardziej zaawansowanym wieku. 40 – 60 letnie drzewostany w Borach mają zasobność od 133 do 305m3. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne ze względu na wspomniane różnice w wymiarach mielerzy.
Świat rzemieślników – węglarzy w polskiej kulturze kojarzy się z autsajderami znanymi z bieszczadzkich opowieści. Podobnie było nieomal w całej Europie gdzie węglarstwo było uprawiane. Węglarzy uważano za brudnych, niewykształconych, dziwnych i tajemniczych ludzi, których co dla zasady unikano. Take postrzeganie węglarzy nie jest tak jednoznaczne na przestrzeni wieków. Nie mniej jednak ww. obraz odpowiada schyłkowi produkcji węgla drzewnego. Zapewne to jest powodem, że o tym zawodzie niewiele wiadomo, a kultura zawodowa nie została zbyt dobrze udokumentowana. W krajach graniczących z Polską tj. w Czechach i Niemczech zachowały się nieliczne fotografie dokumentujące życie węglarzy. Byli oni również postrzegani inaczej niż w Polsce. W Czechach, król Jan Luksemburski w 1327 roku nadaje węglarzom przywileje zrównujących ich nieomal z stanem szlacheckim. Węglarze mogli posiadać broń i wchodzić z nią do miast, mogli swobodnie się przemieszczać, płacili niewielkie podatki. Węglarze w Czechach stworzyli pierwszy cech rzemieślniczy, który rozstrzygał spory miedzy węglarzami ale również przyznawał pożyczki, dbał o mniej zamożnych węglarzy, wspomagał ich w procesach z właścicielami ziemskimi, prowadził negocjacje w sprawie cen drewna i węgla drzewnego. W końcu u naszych południowych sąsiadów w kulturze znane są co najmniej trzy opowieści o węglarzach. „O Księżniczce i Węglarzu”, „O mądrym Węglarzu”, legenda „O mityczny górniku Vaněku”, która opisuje powstanie rodu Kensky. Należy podejrzewać, że przywileje nadane przez Jana Luksemburskiego w Czechach w jakiś sposób oddziaływały na ościenne państwa. W Niemczech zaś jest ciągle żywa historia o odwadze węglarzy.
1. Krótko o rzemiośle wypalania węgla.
Zjawisko wypalania węgla było znane od ok. 5500 lat. Istniało wiele konstrukcji mielerzy. Jednak wszystkie opierały się na zasadzie wypalaniu drewna przy minimalnym dostępie powietrza. Piece - mielerze do wypalania drewna to ściśle ułożone stosy drewna nakryte ziemią, darnią i roślinnością zielną z pozostawieniem kilku otworów na środku i po obwodzie do odprowadzenia pary i gazów powstających w czasie procesu pirolizy drewna. W Europie Środkowej konstrukcja mielerzy była od wieków niezmienna. Miały wygląd czaszy. Na fot. 2. przedstawiono etapy budowy mielerza i wypału węgla, mielerze gotowe do wypału oraz układanie stosu w lesie klasztornym Niebeck.
Fot. 2. XVIII wieczna rycina przedstawiająca etapy budowy mielerza i wypału węgla (Internet 1).
Fot. 3. Mielerze gotowe do wypału (Internet 3).
Fot. 4. Układanie stosu w lesie klasztornym Niebeck (Internet 3).
Fotografia nr 4 jest na tule wyraźna, że na jej podstawie można określić rozmiary mielerza oraz przybliżony wiek sosem wycinanych do zwęglenia. Wiek sosny oszacowano na ok. 20 lat wysokość stosu 2,5 do 3 m a średnicę 7 do 8 m. Średnica mielerza z fotografii jest zbliżona do wielkości mniejszych mielerzy pomierzonych na modelu terenu. Na fot. 3. przedstawiono szacunek wieku sosny wykorzystanej do ułożenia mielerza oraz rozmiarów przygotowywanego stosu drewna.
Fot. 5. Szacunek wieku sosny służącej do ułożenia mielerza oraz rozmiarów przygotowywanego stosu drewna (Internet 3)
Węglarze przy wypale pracowali przez ciepły okres roku, okres zimy i przedwiośnia był przeznaczony na negocjacje i zakupy działek – drewna pod wyrąb oraz przygotowywanie drewna do wypału. Zrębów dokonywano przed ruszeniem soków. By wypał był udany a węgiel dobrej jakości grunt pod mielerz winien być suchy i przepuszczalny, tak by cała energia cieplna pożytkowana była na wypał a nie osuszanie gruntu. Przepuszczalny grunt zapewniał wchłanianie płynnych produktów wypału. W lesie węglarze mieszkali w szałasach, które pewnie były różne dla poszczególnych rejonów (fot. 6). Z Saksonii, Brandenburgii i gór Harzu pochodzą fotografie tymczasowych chat węglarzy. Były one w swoim wyglądem zbliżone do wigwamów Indian Ameryki Północnej. Składały się z kilkunastu żerdzi ustawionych na sztorc związanych ok. 0,5 m od góry rzemieniem. Ściany były wykonane z kilku warstw. Najpierw chrustu i stroiszu, nakrytego darnią. U góry pozostawiano otwartą przestrzeń jako komin, a nad nim na 0,5 m końcach żerdzi wykonywano czapę – nakrycie które chroniło palenisko i wnętrze szałasu przed deszczem. Do szałasu wchodziło się przez uchylny właz, które podpierano tyczkami. Wnętrze takiego szałasy było bardzo ubogie. Znajdowały się tam ławy służące wymiennie do siedzenia i spania, stół, skrzynie z na jedzenie i skromny dobytek węglarzy oraz kilka wieszaków.
Fot. 6. Rodzina węglarzy przy ich szałasie w Dolnej Saksonii, 1909 r. (Internet 1)
Praca węglarzy przy wypale była niezwykle ciężka. Zazwyczaj pracowali w drużynach składających się z kilku czeladników, którymi kierował mistrz. Taka grupa musiała ściąć drzewa, wyrobić je w tzw. metrówki i przemieścić w miejsce ułożenia mielerza. Prace te były wykonywane przy użyciu ręcznych narzędzi tj. pił i siekier, a transport odbywał się przy użyciu taczki lub ślizgów – sani. Na jednego robotnika w ciągu sezonu przypadało nawet do kilkunastu mniejszych mielerzy. Wypalanie w nich węgla trwało od kilku dni w małego mielerza do nawet kilku tygodni w dużym mielerzu. Na podstawie numerycznego modelu terenu można domniemywać, że mielerze miały nawet 350 m3 objętości. Szacunki te potwierdzają prace historyków z Czech ale również dowody pośrednie tj. wywiady z wypalaczami węgla z Bieszczad, którzy opowiadają jak byli uczeni wypalania węgla w mielerzach na Podhalu.
Podpalony mielerz musiał być przez cały czas dozorowany, tak by drewno wypalało się powoli i równomierne. Mistrz i czeladnicy musieli sterować dopływem powietrza do mielerza, otwierając i przymykając otwory napowietrzające oraz wykonywać otwory dymne, zatykać je, dbać o szczelność darniowej okrywy mielerza. Mistrzowie często opukiwali specjalnymi młotkami mielerz, na podstawie dźwięku potrafili ocenić postęp wypalania się węgla. Takiej oceny dokonywano również na podstawie koloru dymu. Wygaszanie rozbieranie mielerzy zawsze następowało przed wschodem słońca. Tłumaczono to możliwością zauważenia jeszcze żarzących się węgli i ich ugaszenia, chroniąc je przed spaleniem i zamienieniem się w popiół.
Sztuka wypalania zwłaszcza w dużych mielerzach była niezwykle trudna. Taki mielerz niósł z sobą bardzo wiele zagrożeń. Był w znacznej mierze wypełniony powietrzem, co sprzyjało pojawieniu się płomieni. Opisywano, że mielerz w czasie wypału ożywał, drżał. Te zjawiska oznaczały, że wewnątrz mielerza zbierają się gazy, w takich przypadkach należało je odciążyć poprzez przebicie okrywy. Gdy tego nie wykonano na czas mogło dojść nawet do wybuchu takiego stosu. Węglarze więc przez cały czas żyli pod presją utraty zarobku. Mało tego w wielu miejscach wprowadzano prawo, które w wypadku zaprószenia ognia narażało ich na wydalenie z zawodu i kary finansowe. Było to więc rzemiosło pełne ryzyka.
Głównymi narzędziami wypalacza były: młot (m.in. przy jego pomocy mistrz sprawdzał postęp wypalania węgla), łopata, grabie, pochodnia, pręt do przebijania powłoki mielerza, wiadro, taczka i dzwon (najczęściej jakaś metalowa sztaba zawieszona na stelażu). Za pośrednictwem sygnałów dźwiękowych wzywano węglarzy na posiłek ale również wszczynano alarm gdy należało przystąpić do ratowania mielerza przed spłonięciem lub należało ugasić podpalony las.
2. Historia wypału węgla w Borach Dolnośląskich
Historia dotycząca wypalania węgla drzewnego w Borach Dolnośląskich, opisana jest tylko w kilku zdaniach w dwóch książkach mówiących o historii leśnictwa na Śląsku. O wypalaniu węgla wspomina Waldemar Bena w książce pt. „Dzieje Puszczy Zgorzelecko – Osiecznickiej” oraz Albrecht Milnik w książce pt.: „Kraj jak liść dębu”. Tym czasem jak wykazałem wcześniej wypalanie węgla musiało mieć niebagatelny wpływ na przyrodę Borów Dolnośląskich. Dotychczas na podstawie numerycznego modelu terenu na obszarze obecnego nadleśnictwa Przemków zlokalizowałem ponad 2500 mielerzy, to może być nawet 250 000 m3, co przy założeniu, że użytkowano drzewostany w wieku 20 lat na cele produkcji węgla należało wyciąć 3,8 tys. ha (fot. 7).
Fot. 7. Zobrazowanie lokalizacji mielerzy wykonanych na podkładzie numerycznego modelu terenu w Nadleśnictwie Przemków
3. Kultura związana z wypalaniem węgla drzewnego
Zawód węglarza w Polsce ale i w krajach Unii Europejskiej przestał istnieć. O węglarzach i ich kulturze zawodowej nie zachowało się zbyt wiele źródeł. Dzięki pracy aktywistów zwłaszcza w Niemczech zgromadzono i zachowano świadectwa kultury zawodu węglarzy. Być może dlatego tak się stało, że w Saksonii w pobliżu niewielkiej miejscowości Waschleithe, 8 lipca 1455 roku miejscowy węglarz Georg Schmidt uwolnił z rąk porywacza księcia saskiego Albrechta zwanego później Odważnym (niem. Albrecht der Beherzte) (fot. 8). Ta historia w kulturze Niemieckiej jest szeroko przedstawiana w różnych dziełach od poematów literackich, obrazów, kart pocztowych a nawet lokalnych banknotów. I tak ludzie dotąd postrzegani jako tajemniczy, samotni, gburowaci i brudni stali się symbolem odwagi i szlachetności.
Fot. 6. Karta pocztowa przedstawiająca uwolnienie księcia Albrechta z rąk porywacza (Internet 2)
Miłośnicy historii i tradycji pod przewodnictwem Karl Josef Tielke w 1997 roku założyli Europäischer Kohlerverband eV (Europejskie Stowarzyszenie Wypalaczy Węgla) z siedzibą w Eibenstock w Niemczech. Organizacja ta corocznie organizuje festyny z pokazami wypalania węgla w mielerzach. Taki festyn odbył się przed kilku laty w Polsce, w Gołuchowie przy Muzeum Leśnictwa.
Wcześniej wspomniano o Czeskich bajkach i legendach, które przedstawiały węglarzy jako pozytywnych bohaterów. W Internecie można znaleźć wiele filmów dokumentalnych o wypalaczach węgla z Bieszczad. Te filmy autsajderów malują ludzkimi. Jest w nich przyjaźń, poszanowanie dla otaczającej przyrody i umiłowanie niezależności. Ostatnio węglarze stali się tłem do akcji w książce Olgi Tokarczuk „Empuzjon”. Zostali w niej przedstawieni jako swoistego rodzaju kapłani Tuntschi, ale to raczej ich negatywny obraz.
Znaczenie społeczne węglarzy, którzy w XII w. uzyskali od Jana Luksemburskiego przywileje od XIV wieku słabną. By w XVII wieku węglarstwo kojarzyło się już z chłopem pańszczyźnianym wypalającym węgiel. Być może ostateczny kres znaczenia węglarzy jest ich marginalizacja ze względu na Karbonariuszy. Podziemny ruch wspierający w latach 1820 -1848 działalność skierowaną przeciwko absolutyzmowi i klerowi, zwłaszcza rządom Habsburgów, który był wspierany przez włoskich węglarzy, którzy ukrywali zbiegów politycznych.
4. Podsumowanie i wnioski
Fascynujące jest, że tak duże i powszechne produkowanie węgla drzewnego w Borach Dolnośląskich nie zostało dotychczas przeanalizowane i opisane. Wydaje się, że ta dziedzina gospodarki wywarła niebagatelny wpływ na przyrodę Borów. Utrzymujące się ciągle dość duże populacje jelonka rogacza w rejonie Przemkowa dowodzą, że lasy te musiały w przeszłości obfitować w lasy budowane przez dąb.
Z teorią „żelaznego lasu” jako prekursorem planowej gospodarki leśnej spotkałem się po raz pierwszy zbierając materiały na temat węglarstwa. Warto pochylić się nad tym zagadnieniem.
W końcu warto wzorując się na niemieckich miłośnikach historii i techniki pokazać znaczenie przemysłu wypalania węgla drzewnego dla rozwoju regionu. Pokazać jaki wpływ miał wypał węgla na obecny krajobraz Borów Dolnośląskich. Cel ten można osiągnąć poprzez zorganizowanie ścieżek edukacyjnych pokazujących historię węglarstwa. Umieszczając przy takiej ścieżce tablice informacyjne, przekrój mielerza a miejsca odpoczynku turystów wyposażyć w szałasy o kształcie wzorowanym na tymczasowych chatach węglarzy.
Wreszcie można też podczas dorocznego święta Miodu organizować pokazy wypalania węgla.
****
Wypalanie węgla drzewnego to zapomniane rzemiosło związane z gospodarką leśną. Węglarze uważani za autsajderów byli unikani. Ludzie uważali, że lepiej się z nimi nie spotykać. Tym czasem sztuka wypalania węgla w mielerzach wymagała długoletniej praktyki, intuicji i umiejętności. W Polsce nie zachowały się żadne kulturowe świadectwa związane z tą grupą zawodową. Świadectwem materialnym obecności tej grupy zawodowej na Dolnym Śląsku, są ślady po mielerzach, które wyraźnie widoczne są na numerycznym modelu terenu. Liczba śladów po mielerzach jest taka duża, że skłania do hipotezy: w XIX wieku, w wyniku eksploatacji drewna z lasów Borów Dolnośląskich na potrzeby wypalania węgla drzewnego obszar ten mógł być na dużych powierzchniach pozbawiony lasu.
Internet:
1 Breufe – Encyklopädie 2
2 GoethezeitPortal 4
3 Musemsdorf Hösseringen 3
4 Narodowy Instytut Dziedzictwa 1